Miałam ostatnio okazję przetestować produkty Green Pharmacy. Nie wiem czy słyszeliście kiedyś o tej marce, bo ja do niedawna nie miałam o niej zielonego pojęcia. Jednak z uwagi na to, że uwielbiam wszystko co naturalne, postanowiłam się skusić. Po cichu przyznam, że zauroczyły mnie w dużej mierze również opakowania, które idealnie wpasowały się w klimat mojej łazienki :) Wracając do samych kosmetyków to powiem szczerze, że nigdy nie prowadziłam dłuższych eksperymentów na skórze swojej twarzy. Ten obszar mojego ciała jest bardzo wrażliwy, skłonny do uczuleń, obciążony przez kosmetyki do makijażu, a co za tym idzie, jeszcze bardziej przesuszony. W związku z powyższym objęty jest przeze mnie szczególną opieką i raczej wybieram do jego pielęgnacji dobrych i sprawdzonych kosmetyków, zazwyczaj z tej wyższej półki.
Tym razem czynię wyjątek! Bo po pierwsze to zupełnie nieznana przeze mnie firma i produkty, po drugie raczej w cenach przystępnych dla każdego, w dodatku poszłam na żywioł i nie przeczytałam żadnych opinii na ich temat! Będę więc obiektywna!
PŁYN MICELARNY
RUMIANKOWY
SKŁAD:
Aqua, Glycerin, Sodium Cocoamphoacetate, Polysorbate-20, Maltooligosyl, Glucoside/Hydrogenated Starch Hydrolysate, Propylene Glycol, Chamomilla Recutita Flower Extract, Panthenol, Citric Acid, Tetrasodium Edta, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate.
Co do składu to mam pewne zastrzeżenia np. DMDM Hydantoin. Nie jest to substancja przyjazna naszej skórze. Tym bardziej mojej- przesuszającej się i wrażliwej. Za to spory minus, ale będą i plusy! Przede wszystkim płyn jest pozbawiony wszelkich parabenów, mydeł i substancji zapachowych. Mydło podrażnia skórę w delikatnych miejscach, przez co czujemy dyskomfort, natomiast substancje zapachowe często mogą nas uczulać. Na szczęście nie można tego powiedzieć o tym produkcie. W dodatku zawiera wyciąg z ruminku, który koi podrażnioną skórę. Jego konsystencja jest płynna, jak każdego płynu micelarnego. Jest jednofazowy, co mnie zdecydowanie ułatwiło stosowanie. Nie ma konieczności mieszania przed użyciem, o czym zawsze zapominam. Jeśli chodzi o sam produkt- jest niesamowicie skuteczny. Potrafi usunąć nawet kreski zrobione najtrwalszym eyelinerem oraz inne trudne w usunięciu produkty. Po użyciu pozostawia na twarzy cieniutką powłoczkę- mgiełkę, dzięki której uczucie odświeżenia utrzymuje się dłużej. W dodatku płyn nie szczypie w oczy- dla mnie to jedna z najważniejszych cech. Jeśli chodzi o opakowanie to ma ono 500 ml więc butelka jest dość trudna w obsłudze. Ja jednak zawsze płyn micelarny trzymam na toaletce i mam tam specjalne flakoniki na takie rzeczy, które ułatwiają mi korzystanie z produktu.
ZALETY
ZALETY
- brak parabenów, mydeł i substancji zapachowych
- wyciąg z rumianku
- jedna faza
- bardzo dobrze usuwa nawet najtrwalsze kosmetyki
- daje uczucie odświeżenia
- delikatny, nawet dla skóry wrażliwej
- nie szczypie w oczy
- bardzo dobra cena
WADY
- zbyt duża i niewygodna w użyciu butelka
- zawiera DMDM Hydantoin
ŻEL DO MYCIA TWARZY
ALOESOWY
Od żelu wymagam przede wszystkim tego, żeby dobrze oczyszczał i odświeżał twarz. Wiele produktów już w swoim życiu wypróbowałam i mam kilku faworytów. Obawiam się jednak, że ten produkt nie będzie do nich należał. Dlaczego? Już tłumaczę.. To fakt produkt ma stosunkowo dobry skład. Rzadko się dziś zdarza żeby produkty były w dużej mierze naturalne. Wyciąg z aloesu i alantoina koją podrażnienia i przyspieszają regenerację skóry. Podczas użycia produkt niezbyt mocno się pieni, ale ma przyjemną konsystencję. Niestety szczypie w oczy i ma nieprzyjemny smak. Za to bardzo dobrze oczyszcza- to mu trzeba przyznać. Po umyciu twarzy czuję się świeżo i przyjemnie. Zauważyłam jednak, że moja skóra się napina. Jest nieco ściągnięta. Nie jest to zbyt komfortowe uczucie. Ma delikatny, świeży i przyjemny zapach, który niestety utrzymuje się tylko podczas mycia, ale i tak jest miło. Myślę, że plusy i minusy tego żelu w miarę się równają. Przez to nie uważam go za jakieś super odkrycie. Raczej wrócę do swoich poprzednich faworytów. Aaaa dodatkowym, ale jakże ważnym dla mnie, elementem jest opakowanie. Uwielbiam takie retro buteleczki. Idealnie wyglądają w mojej łazience. To jest to za co również kocham kosmetyki naturalne ;)
- dobry skład
- wyciąg z aloesu i alantoina
- bardzo dobrze oczyszcza
- świeży i delikatny zapach
- przyjemna konsystencja
- niska cena
- ładna butelka
WADY
- szczypie w oczy
- nieprzyjemny smak
- uczucie ściągniętej i napiętej skóry
- mało się pieni
- krótko utrzymujący się zapach
KREM DO TWARZY
NAGIETEK
Krem to jeden z najważniejszych dla mnie kosmetyków. Zawsze mam problem, gdy chce wypróbować coś nowego. Moje obawy zawsze biorą górę. Tym razem byłam pełna optymizmu. Nie wyszło mi to na dobre. Czytając skład byłam miło zaskoczona. Ekstrakt z nagietka, masło shea, olej makadamia, pantenol. Czysta natura. W dodatku bardzo dobrze nawilża. Miałam nadzieję na nowe odkrycie. Zapach kremu jest fantastyczny i bardzo długo się utrzymuje. Uwielbiam go wąchać, chyba bardziej niż używać. Konsystencja jest dość gęsta, ale przyjemna i łatwa w rozprowadzaniu. Po użyciu pozostawia delikatny film, który szybko się wchłania. Uczucie jest dość przyjemne. Miałam wrażenie, że moja skóra jest nawilżona. W rzeczywistości może i była nawilżona, ale nie tak jakbym tego oczekiwała. Po dotknięciu skóry szybko zauważałam, że po użyciu kremu, zarówno po chwili jak i dłuższym czasie, nic się nie zmieniło. Nie było efektu nawet drobnego wygładzenia. Bardzo szybko skóra wracała do swojego wcześniejszego stanu. Próbowałam stosować go na noc, ale nie dało to żadnych rezultatów. Stosowany pod makijaż nie chronił skóry wystarczająco, co skutkowało pojawianiem się na twarzy przesuszeń. Z czasem zaczęłam używać go jako kremu do rąk. Tutaj zdaje egzamin idealnie. Myślę, że może być to spowodowane wymagającym charakterem skóry mojej twarzy. Teraz przynajmniej wiem, że następnym razem już tak szybko nie zaufam nowemu kremowi.
ZALETY
- fantastyczny zapach, który długo się utrzymuje
- przyjemna konsystencja umożliwiająca łatwe rozprowadzenie
- w składzie: ekstrakt z nagietka, masło shea, olej makadamia i pantenol
- cena
WADY
- brak efektu wygładzenia
- krótkotrwałe nawilżenie
- pod makijażem przesusza skórę
- brak jakiejkolwiek zmiany po użyciu
Tak jak w każdej marce, tak i w Green Pharmacy zdarzają się zarówno perełki jak i totalne niepowodzenia. Zapewne to wynika z rodzaju naszej skóry i jej skłonności. Ta grupa produktów miała o tyle ze mną ciężko, że twarz- tak jak wspominałam- jest u mnie bardzo wymagającą częścią. O tyle, o ile krem i żel marnie się u mnie sprawdziły, o tyle po płyn micelarny chętnie będę sięgać.
A Wy macie jakieś doświadczenia z Green Pharmacy? Chętnie wysłucham Waszych opinii. Dajcie znać co warto wypróbować bo to nie ostatni post z tego cyklu ;)
miałam kiedyś żel do mycia twarzy od nich jednak u mnie rewelacji nie ździałał :)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
muszę wypróbować!
OdpowiedzUsuńPolecam szczególnie płyn micelarny ;)
UsuńPolecam szczególnie płyn micelarny ;)
Usuńnie miałam z nimi do czynienia :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ten płyn micelarny, chociaż pamiętam, że z tej firmy miałam szampon, który bardzo źle wspominam :<
OdpowiedzUsuńyou have a really nice blog here! thanks for sharing these products, they look great!
OdpowiedzUsuńwww.samanthamariko.com