https://www.facebook.com/pages/Madlen/216487511788516http://instagram.com/madlensoya/https://plus.google.com/u/0/105319205607800559722/postshttp://www.pinterest.com/madlensoya/

9/30/2013

zapach malin


Długo wyczekiwany przeze mnie malinowy okres wreszcie nadszedł.. Zapach malin zaczyna do mnie docierać już na początku drogi, prowadzącej do domu na skraju lasu. Jest tak intensywny i słodki, że od razu przypominają mi się wszystkie smakołyki... Babcia zawsze powtarza, że maliny są dobre na wszystko! Zanim docieramy pod dom, mam już głowę pełną obrazów. Sok z malin z lodem w upalne wrześniowe południa, i ten w herbacie w zimowe mroźne wieczory, spędzane przy kominku, malinowe lody z maślanymi ciasteczkami, babcine maliniaste dżemy i malinkowe musy, galaretki z kawałkami owoców i mocna jak diabli malinówka, gorące jeszcze drożdżowe ciasta i tarta malinowa z serkiem mascarpone.
I przygotowanie tego ostatniego właśnie, z przepisu poddanego lekkiej modyfikacji Mamcika, chcę Wam dziś przedstawić.

Będziecie potrzebować:
  • do kruchego spodu:
200g mąki
3 łyżki cukru pudru
2 żółtka
100g masła
2 łyżki soku z malin
22-24cm
  • do kremu:
500g serka mascarpone
500g malin
5 łyżek cukru pudru
50g cukru


1. Kruche ciasto ma tę zaletę, że nie trzeba go w żaden specjalny sposób przygotowywać. Można po prostu wrzucić wszystko do miski i ugnieść;) Jednak ze względu na to, że moje umiejętności i fart kulinarny nie jest zbyt przychylny, wolę zrobić wszystko po kolei. Najpierw ucieramy żółtka z cukrem pudrem na kogel mogel.

2. Do kogla mogla dodajemy masło, a następnie przesianą mąkę i ugniatamy.


3. Ugniecione ciasto wkładamy do lodówki na 15 minut.


4. Następnie wypełniamy nim blaszkę do tarty i wkładamy do pieca rozgrzanego do 180 stopni, na 25 minut.


Ja dołożyłam jeszcze kilka papilotek z pozostałym ciastem..




5. W międzyczasie przygotowujemy dżem, który będzie pierwszą warstwą tarty. Do rondelka wrzucamy 250g malin i cukier, a następnie gotujemy, aż zrobi się gęsty.



6. Ostatnią częścią jest krem z serkiem mascarpone.


7. Miksujemy go, dodając kilka malin (wedle uznania), jednak uważamy, by nie zrobił się zbyt rzadki.




8. Upieczony spód smarujemy ostudzonym dżemem a następnie wykładamy krem. Dekorujemy malinami i gotowe!



SMACZNEGO!

Pięknie wyglądała malinowa tarta na talerzu jednak zanim się zorientowałam zdążyła zniknąć w całości;)



Instagram

9/25/2013

california style

Każdego dnia moją głowę zaprzątają miliony, toczących ze sobą boje, barw. Wszystkie kolory tęczy nachodzące na siebie i tworzące różniste kompilacje wzorów. Przenikają jedne przez drugie, po czym na nowo totalnie ze sobą kontrastują. Rzadko zdarza się, że mam ich dość, ale każdy ma czasem słabszy dzień, w którym nadmiar kolorów to tylko zbędny nadbagaż. Wtedy wrzucam na luz i zakładam jeansowe szorty. To taki element mojej garderoby, do którego zawsze uda się coś dobrać. Najlepiej jeszcze coś w równie stonowanych, cichszych a nawet ciemniejszych tonacjach. To lek na każde kolorowe zło, które chce dopaść mnie tego dnia. Kolorowy ból głowy znika, a drugiego dnia wracam spokojniejsza i znów sięgam po krzykliwe barwy. To jest to!
Stylizacja dopełniona złotymi dodatkami- nie mogłam się oprzeć;)


Instagram

9/09/2013

świat jak z bajki

Jako mała dziewczynka lubiłam bajki o pięknych królewnach w długich kolorowych sukniach, z masą zwierzęcych przyjaciół i z uroczym królewiczem przy boku, który zwykle ratował owe słodkie dziewczęta z opresji przed złymi postaciami. Bardziej jednak niż prostolinijny i mało prawdopodobny świat, wolałam bajki z morałem, treściwsze, bądź nawet te straszniejsze.. Uwielbiałam wiersze Brzechwy- były takie zabawne i Tuwima- łamiąc sobie język, recytowałam je dumnie, czy baśnie Braci Grimm- na noc nigdy ich nie czytałam. Być może spowodowane było to tym, że moja Mamcik- nauczycielka bardziej z powołania niż z rozsądku, jest w stanie przekonać do czytania każde dziecię. Znajomość nawet tych okrutniejszych opowieści mogła powodować, że byłam dzieckiem mądrym (o ile w ogóle można tak rzec), lecz z trochę dziwaczniejszym punktem widzenia, niż rówieśnicy. Ale przynajmniej wierzyłam w krasnoludki(?). Tak, wiem- sama nie mogę dziś tego pojąć. W każdym razie teraz zdecydowanie odbijam sobie niedosyt szczęśliwie kończącej się bajki i raz na jakiś czas robię sobie wycieczkę do innego świata.
W roli głównej TIULÓWKA by Mamcik ;)



Instagram